Podczas ostrzału samochodu jeden 19-latek zginął na miejscu, drugi został ciężko ranny. Dziś mów końcowych wysłuchały ich rodziny.
Oskarżeni policjanci w kwietniu 2004 roku szukali groźnego przestępcy. Jadąc za samochodem dwóch 19-latków byli niemal pewni, że w środku znajduje się niebezpieczny gangster. Według prokuratury nie mieli do tego podstaw - swoje przekonanie opierali na informacji od jednego świadka, której nie sprawdzili. Nie byli też przygotowani do zatrzymania auta.
Zdaniem prokuratora Łukasz T., który kierował samochodem miał prawo się przestraszyć i dlatego zaczął uciekać. To wtedy policjanci zaczęli strzelać. Prokurator podkreślał, że gdyby oskarżeni trafili w zbiornik z paliwem doszłoby do jeszcze większej tragedii.
Policjanci nie przyznają się do winy - twierdzą, że zaczęli strzelać bo byli przekonani, że cofający się samochód ich przejedzie.