Wicedyrektor placówki Sebastian Dec wyjaśnił, że wychowankowie próbowali uciec z zakładu. Uniemożliwił im to wychowawca, narażając własne życie. Mężczyzna został uderzony deską. Wtedy napastnicy w wieku od 17 do 20 lat zorientowali się, że posunęli się zbyt daleko. Jeden z nich zniszczył kamerę, mając nadzieję, że uniknął kary. Następnie wychowankowie podpalili łóżka.
Zdaniem dyrektora placówki, przyczyną buntu mógł być fakt, że dwóch z nich miało wkrótce trafić do więzienia. Kilku postawiono zarzuty, im również groziła kara pozbawienia wolności.
Stali wychowankowie byli oburzeni i nie przyłączyli się do buntu. Jeden z nich 10 minut wcześniej wrócił z przepustki.
Sytuację w poprawczaku zbada prokuratura. Zbuntowani wychowankowie zostali od siebie odseparowani.