Donald Tusk zaznaczył, że zdawał sobie sprawę, że proces ratyfikacji traktatu nie będzie tak prosty jakby chciał jego rząd. "Nie przypuszczaliśmy jednak, że ten proces potrwa tak długo i napotka na tyle trudności" - dodał.
Premier zaznaczył, że dzisiejszy podpis prezydenta Polski kończy pewien etap - jak to określił - "bycia nowicjuszem w Unii Europejskiej". Tusk powiedział, że krok po kroku budujemy naszą pozycję w Europie. Podkreślił, że nasz kraj dobrze sobie radzi na Starym Kontynencie, ale oczekiwania Polaków wobec Wspólnoty są coraz większe. Dlatego - jak zaznaczył - decydujemy się na dalszą integrację z Unią Europejską.
W ceremonii podpisania traktatu poza szefem rządu przemawiali wcześniej - prezydent Lech Kaczyński, szef Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek, premier Szwecji, która w tym półroczy przewodniczy Unii Europejskiej - Fredrik Reinfeldt oraz szef Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso.
Lech Kaczyński podpisał traktat 557 dni po przyjęciu go przez polski Sejm. Prezydent zwlekał z parafowaniem dokumentu na wynik drugiego referendum w Irlandii argumentując, że nie chce wywierać presji na ten kraj. Mieszkańcy Zielonej Wyspy dopiero 2 października zagłosowali za przyjęciem dokumentu.
By traktat wszedł w życie na terenie 27 państw wchodzących w skład Unii Europejskiej, potrzebny jest jednak jeszcze podpis prezydenta Czech. Ale Vaclav Klaus, zdeklarowany przeciwnik dokumentu, na razie zwleka z jego podpisaniem i stawia nowe warunki.
Prezydent Czech zasugerował ostatnio, że zatwierdzi traktat z Lizbony, jeśli jego kraj podpisze tzw. protokół brytyjski do Karty Praw Podstawowych. Dzięki temu zapisowi sąd międzynarodowy nie mógłby unieważnić żadnego przepisu prawnego obowiązującego w tym kraju.