Prezydent przyleciał do Korei Południowej samolotem Tu-154M - tą samą maszyną, która uległa awarii trzy dni temu w Mongolii. Usterka była na tyle poważna, że gdyby nie usunięto jej na ziemi, mogłoby dojść do katastrofy. Awaria została usunięta i samolot przyleciał z Ułan Bator do Tokio, aby zabrać stamtąd prezydenta do Seulu.
Podczas lądowania w stolicy Korei Południowej prezydencki samolot wpadł w turbulencje i pilot musiał dwukrotnie podchodzić do lądowania. Wprawdzie w tym czasie w Seulu było słonecznie i widoczność była dobra, ale wiał bardzo silny wiatr.
Prezydent rozmawia w Seulu między innymi na temat koreańskich inwestycji w Polsce i roli Korei Południowej w rozwiązywaniu światowego kryzysu. Jednym z tematów rozmów ma być też sprawa stosunków między państwami koreańskimi.