Według wstępnych ocen, na dwie godziny przed zamknięciem lokali wyborczych frekwencja przekroczyła 50 procent. Ordynacja wyborcza stanowi, że to wystarczy dla stwierdzenia ważności głosowania. O 34 mandaty w osetyjskim parlamencie ubiega się 93 kandydatów z czterech partii.
Osetyjscy urzędnicy twierdzą, że władze Gruzji specjalnie zamknęły na czas głosowania granicę, żeby uniemożliwić Osetyjczykom przebywającym w Gruzji udział w wyborach. Gruzini mieszkający w przygranicznych wsiach twierdzą natomiast, że nie zostali dopuszczeni do udziału w głosowaniu, choć w Osetii Południowej mieszkali całe swoje życie aż do ubiegłorocznej wojny gruzińsko-rosyjskiej. "Oni Gruzinów wypędzili i zostali sami. Chcą wyborów prezydenckich albo parlamentarnych - to sobie robią i nikogo nie pytają, a międzynarodowa społeczność się tym nie interesuje. Tam po prostu rządzą Rosjanie" - twierdzą mieszkańcy Górnego Nikozi oddalonego o kilometr od Cchinwali.
Gruzja uważa wybory w Osetii Południowej, uznawanej tylko przez Rosję i Nikaraguę, za nielegalne.