Prokurator Joanna Sobiechard z Prokuratury Okręgowej w Warszawie wyjaśnia, że mikstura, choć bardzo kosztowna, nie leczyła raka a wręcz przeciwnie, mogła zaszkodzić chorym. Preparat produkowany był głównie z warzyw, ale przygotowywano go w garażu, w bardzo niehigienicznych warunkach - tłumaczy prokurator.
Pani Krystyna, krewna jednej z ofiar oszusta mówi, że oskarżony bezwzględnie wykorzystywał chorych mających nadzieje na ratunek, bo pobierał tysiąc złotych za każdy dzień "leczenia" mieszaniną soku z kapusty, kwasu mlekowego i innych substancji.
Proces Zygmunta B. miał ruszyć już ponad miesiąc temu. Tak się jednak nie stało, bo oskarżony nie stawił się przed sądem tłumacząc, że jest ciężko chory.