Grupa 21 warszawiaków wystąpiła do wojewody mazowieckiego o unieważnienie pozwolenia na budowę II linii metra. Jako powód podają fakt, że wykonawca nie określił, gdzie zamierza składować wykopaną ziemię.
Tej ziemi - nazywanej fachowo urobkiem - będzie mnóstwo, około 6 milionów metrów sześciennych. Z tej ilości można by usypać 8 gór, z których każda odpowiadałaby kubaturą Pałacowi Kultury i Nauki.
_ Dziennik Gazeta Prawna _ wyjaśnia, że aby zdecydować o losie wykopanej ziemi, trzeba najpierw ją przebadać laboratoryjnie - ustalić, czy nie jest odpadem niebezpiecznym i może zostać zaliczona jako neutralna dla środowiska. Wiadomo, że ziemia wykopywana w środku miasta zawiera gruz, złom, metalowe pręty, może być także skażona wyciekami z nieszczelnej miejskiej kanalizacji oraz tak zwanym plastyfikatorem, czyli środkiem chemicznym ułatwiającym kopanie.
Metro Warszawskie twierdzi, że wykonawca ma czas do 31 sierpnia na przedstawienie inwestorowi projektów budowlanych. Zarówno Metro jak i wykonawca mają obowiązek precyzyjnie określić, dokąd trafi urobek.
Tymczasem - zauważa _ Dziennik Gazeta Prawna _ - już 27 lipca, z upoważnienia prezydent Warszawy, naczelnik wydziału architektury i budownictwa dla dzielnicy Wola zatwierdził projekt budowlany i wydał pozwolenie na rozpoczęcie prac na rondzie Daszyńskiego. O miejsce składowania ziemi nie pytał. Unieważnienia tej właśnie decyzji chcą teraz ekolodzy.