Wiceprezes NIK Józef Górny powiedział, że jednak w ciągu ostatnich 5 lat liczba obiektów sportowych przy szkołach zwiększyła się o 40 procent. Mimo to w niektórych placówkach na jednego ćwiczącego ucznia przypada 1,5 metra kwadratowego korytarza. Zwraca też uwagę, że tylko w co czwartej szkole miejsca do ćwiczeń są w odpowiedni sposób zabezpieczone. Mowa tu o nieosłoniętych kaloryferach czy śliskich podłogach. Nauczyciele niejednokrotnie nie są przeszkoleni z zakresu udzielania pierwszej pomocy.
Józef Górny powiedział, że zajęcia w szkołach nie są dopasowane do indywidualnych potrzeb uczniach. Takie zajęcia prowadzono tylko w 5 z 42 skontrolowanych szkół. W placówkach nie prowadzi się też jasnego systemu oceniania. W 3/5 szkół nie prowadzi się oceny postępu ucznia. Na początku i na końcu roku szkolnego nie przeprowadza się testów sprawnościowych, więc nie wiadomo, na jakiej podstawie wystawia się oceny końcowe.
Z badań wynika, że coraz częściej dzieci nie uczestniczą w zajęciach sportowych. W szkołach gimnazjalnych nie ćwiczy co trzeci uczeń. Najczęstszym powodem absencji na zajęciach jest brak stroju lub zwolnienie od rodziców.
Józef Górny uważa, że jednym z powodów takiego podejścia uczniów do zajęć z wychowania fizycznego jest postawa nauczycieli. Na nich natomiast wpłynął system edukacji. W sportowych uczelniach wyższych obniżono kryteria przyjęć studentów. W niektórych zrezygnowano z elementów sprawnościowych na egzaminie wstępnym. W efekcie przyjmowani są przyszli nauczyciele WF-u, którzy nie potrafią pływać.
Kontrole przeprowadzono w 8 województwach, w 42 szkołach oraz w 9 uczelniach przygotowujących nauczycieli wychowania fizycznego oraz w Ministerstwie Sportu i Turystyki.
IAR
