Tuż po końcowym gwizdku sędziego ulice niemieckich miast zapełniły się kibicami z flagami narodowymi. Tylko w Berlinie w największej w Niemczech Strefie Kibica mecz z Turcją oglądało ponad pół miliona osób, które następnie wyszły na ulice.
W stolicy Niemiec i innych miastach słychać śpiewy kibiców, klaksony krążących samochodów i wybuchy petard. Wśród świętujących zwycięstwo swojej drużyny Niemców są również tureccy kibice, którzy przyłączyli się do zabawy. Policja nie odnotowała na razie incydentów, ale zgromadziła w największych miastach dodatkowe oddziały funkcjonariuszy.
W pierwszych pomeczowych wypowiedziach piłkarze reprezentacji Niemiec przyznają, że nie zagrali najlepszego meczu. "Nie był to wielki futbol, ale wielka walka" - powiedział po meczu kapitan Niemców Michael Ballack.
Z postawy reprezentacji nie do końca zadowolona był też kanclerz Angela Merkel, która oglądała mecz na stadionie w Bazylei i przyznała, że często wstrzymywała oddech. "Ale wszystko dobre, co się dobrze kończy, więc nie ma co narzekać" - oceniła pani kanclerz.
A dziennik "Der Tagesspiegel" zatytułował swoją relację: "Niemcy zwyciężyły po turecku", nawiązując do zwycięskiej bramki w ostatniej minucie. Jednak krytyczne uwagi komentatorów nie zmącą niemieckim kibicom zabawy i piłkarska feta będzie trwała przez całą noc.