Na początku trwającego ponad siedem minut wystąpienia Miedwiediew przypomniał wspólne tragiczne losy narodów rosyjskiego i białoruskiego. Przytoczył też wiele przykładów pomocy, od lat udzielanej sąsiadowi przez jego kraj. Jak powiedział, tym bardziej dziwi go zachowanie Łukaszenki: "To wszystko pokazuje chęć skłócenia naszych narodów. Stworzenie obrazu głównego wroga zawsze odpowiadało białoruskiemu rządowi. Tylko że dawniej w tej roli występowała Europa, Ameryka, Zachód w ogóle. Teraz jednym z głównych wrogów została ogłoszona Rosja" - podkreślił prezydent Dmitrij Miedwiediew. Dodał, że takie zachowanie głowy białoruskiego państwa jest niedopuszczalne: "Prezydent Łukaszenka w swoich wypowiedziach wychodzi daleko poza ramy nie tylko reguł dyplomatycznych, ale elementarnej ludzkiej przyzwoitości".
Kończąc swoje wystąpienie prezydent Rosji zasugerował, że byłoby lepiej, gdyby Łukaszenka zajął się wewnętrznymi sprawami Białorusi. Przy tej okazji Miedwiediew wytknął białoruskiemu prezydentowi, że nie dotrzymał partnerskiej umowy i nie uznał niepodległości Abchazji i Osetii Południowej, które dzięki pomocy Rosji oderwały się od Gruzji.
