Kilka dni temu Gruzja poinformowała o aresztowaniu 13 osób podejrzanych o przekazywanie Rosjanom informacji o znaczeniu strategicznym. Wśród aresztowanych ma być czterech obywateli Federacji Rosyjskiej. Moskwa uznała takie oskarżenia za "aferę szytą grubymi nićmi" i zażądała spotkania z rzekomo aresztowanymi Rosjanami. Do tej pory jednak Tbilisi nie zgodziło się na rozpoczęcie tak zwanych rozmów konsularnych w tej sprawie. Zdaniem szefa gruzińskiego MSW - w czasach Związku Radzieckiego KGB miało w Gruzji rozległą siatkę agentów, którzy gromadzili materiały mogące skompromitować wielu wpływowych polityków i biznesmenów. "Chodziło o utrzymanie w ryzach republiki, która wciąż marzyła o wybiciu się na niepodległość" - mówi Wano Merabiszwili. Gruziński wicepremier Temur Jakobaszwili nie wierzy, że po 20 latach od rozpadu Związku Radzieckiego zmieniła się polityka Kremla wobec jego kraju. "Nie łudzimy się, że Rosja przejdzie cudowną transformację w demokratyczne państwo, ale prędzej czy później życie zmusi Rosjan,
aby zostawili w spokoju te tereny" - dodaje Jakobaszwili.
Rosja i Gruzja od dwóch lat nie utrzymują kontaktów dyplomatycznych. Po wojnie o Osetię Południową oba kraje zlikwidowały swoje ambasady w Moskwie i Tbilisi.