Uczestnicy pikiety byli przebrani za więźniów. Mieli ze sobą plakaty z wizerunkami zatrzymanych dziennikarzy, a także opozycyjnych kandydatów na prezydenta, w tym brutalnie pobitego w noc wyborczą Uładzimira Niaklajeua. Jak powiedział Polskiemu Radiu redaktor "Nowej Gaziety" Jurij Safronow, celem pikiety było zwrócenie uwagi na los wszystkich białoruskich więźniów sumienia. "Oni zostali aresztowali tylko za to, że wyszli na ulice, by głośno powiedzieć o tym, co myślą o tak zwanych wyborach prezydenckich" - powiedział Polskiemu Radiu Safronow.
Redakcja "Nowej Gaziety" jest szczególnie zaniepokojona losem swojej mińskiej korespondentki Iryny Chalip oraz jej męża Andreja Sannikawa, opozycyjnego kandydata na prezydenta. "Wykorzystujemy wszystkie możliwe kanały, by doprowadzić do uwolnienia ich, przede wszystkim kobiety, której trzyletni syn pozostał bez opieki" - powiedział dziennikarz.
Również nieznany jest los Uładzimira Niaklajeua. Jego adwokaci powiedzieli dziś, że od tygodnia nie mogą się z nim zobaczyć. Olga Niaklajewa, żona opozycyjnego kandydata, zamierza zgłosić na milicji zaginięcie męża, ponieważ nie ma żadnej oficjalnej informacji o miejscu pobytu męża.