Prom "Bułgaria" zatonął wczoraj przed południem podczas rejsu wycieczkowego po Wołdze. Kierujący akcją ratowniczą funkcjonariusze Ministerstwa Spraw Nadzwyczajnych zamierzają podnieść wrak z dna Wołgi. Statek wypłynął w sobotę z portu w Kazaniu i wczoraj wieczorem miał powrócić do Kazania. W rejonie Kamsko - Ustińskim podczas silnego deszczu "Bułgaria" zaczęła nabierać wody, przechyliła się na prawą burtę i gwałtownie zatonęła. Pokład zdążyło opuścić kilkadziesiąt osób, głównie dorośli. Około 30 dzieci bawiło się pod opieką personelu pokładowego w jednej z sal. Świadkowie twierdzą, że nie zdążyły one opuścić statku. Potwierdzają te tragiczne informacje również płetwonurkowie penetrujący wrak promu.
"Dysponujemy tylko relacjami świadków, że podczas manewru zawracania fala zalała prawą burtę i statek utrzymał się na powierzchni około 8 minut. Nie możemy znaleźć kapitana, a jego pomocnik jest w szoku i nie może nic powiedzieć. Załoga łącznie z personelem pomocniczym liczyła 31 osób, byli też gapowicze minimum 6 osób, a może i więcej" - mówią ratownicy pracujący na miejscu tragedii. Zatonięcie "Bułgarii" przeżyło 80 osób. Ocaliła je załoga przepływającego obok statku "Arabella". Komitet Śledczy wyjaśni, dlaczego przepływające również w tym czasie barki nie ruszyły na pomoc tonącym.
Informacyjna Agencja Radiowa