Maciej L. był jednym z członków policyjnej grupy, która poszukiwała Krzysztofa Olewnika przez pierwsze 3 lata po jego porwaniu. Grupa ta popełnia wiele błędów: nie rejestrowała rozmów telefonicznych porywaczy z rodziną Olewnika, zignorowała anonim z nazwiskami sprawców porwania i nie zdołała ująć porywaczy, którzy odebrali okup za uprowadzonego. Maciej L. był też jednym z policjantów, którym skradziono radiowóz z aktami sprawy. W kwietniu 2008 roku prokuratura postawiła Maciejowi L. i dwóm innym funkcjonariuszom zarzuty niedopełnienia obowiązków i narażenie Krzysztofa Olewnika na niebezpieczeństwo utraty życia.
Komendant miejski policji w Płocku Jarosław Brach, zapytany przez "Rzeczpospolitą" o Macieja L. powiedział, że nie dostał on awansu, a tylko powierzono mu obowiązki. Dodał, że L. nie został zawieszony przez sąd ani prokuraturę. Ojciec Krzysztofa Olewnika Włodzimierz uznał natomiast tę sprawę za skandal.
"Rzeczpospolita" 22 02/Siekaj/Piotr Paszkowski