W trzecim, z cyklu opisującego aferę "Żelazo", artykule Jerzego Morawskiego, czytamy o powiązaniach jednego z jej "bohaterów" Jana Janosza z planami władz PRL-owskich dotyczących zamordowania "Trutnia" czyli Adama Michnika. Czy rzeczywiście istniały takie plany - zastanawia się Rzeczpospolita?
Emerytowany pułkownik wywiadu Jan Rodak twierdzi, że nie. "Nikt nie kazał mi zabić Adama Michnika", zaprzeczał na wstępie rozmowy z Morawskim. Z notatek sporządzonych w kwietniu 1977 wynika jednak co innego. Podczas wizyty Rodaka w Berlinie Wschodnim wynika, iż kontaktował się on z Janem Janoszem i zaproponował mu sumę 10 tysięcy marek jako zaliczkę za załatwienie sprawy "Trutnia".
W 1991 roku Janosz przyznał, iż jeden z wysokich rangą przedstawicieli MSW polecił mu "by unieszkodliwić osobnika, aby wyzionął ducha, czyli go zabić". Komu zależało na zabiciu Adama Michnika i czy takie plany rzeczywiście istniały? Więcej w dziesiejszym dodatku do "Rzeczypospolitej" "Plus-Minus"
"Rzeczpospolita"/ pg / gaj