Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

"Rzeczpospolita" - Dlaczego skazany nie zostanie ślusarzem

0
Podziel się:

W przywięziennych szkołach brakuje miejsc i wyposażenia, nie brakuje tylko chętnych do nauki. Jednak nie wszyscy więźniowie, którzy chcą się uczyć, mogą to robić - tak wynika z raportu Najwyższej Izby Kontroli, do którego dotarła "Rzeczpospolita". W ciągu czterech lat Izba sprawdziła dziesięć spośród 19 zakładów karnych, przy których działały szkoły publiczne.

Prezes NIK Jacek Jezierski mówi, że przyjęcia do szkół działających przy zakładach karnych odmówiono średnio co siódmemu skazanemu, który się o to ubiegał. Powodem był brak miejsc. Rzeczniczka Centralnego Zarządu Służby Więziennej Luiza Sałapa tłumaczy, że głównym powodem braku miejsc w szkołach jest niedostateczna liczba etatów nauczycielskich.
Warunki nauki pozostawiają wiele do życzenia. Sale są ciasne i słabo wyposażone. Brakuje głównie pomocy dydaktycznych do nauki zawodu. W Płocku, gdzie skazani mieli się wyuczyć zawodu ślusarza, w szkole nie było tokarki i frezarki, w Grudziądzu ci, którzy się uczył zawodu kucharza, nie mieli ani zmywarki ani pieca konwekcyjno-parowego.
NIK wykryła też inne nieprawidłowości. Okazało się, że w trzech więzieniach w dziennikach lekcyjnych podano nieprawdziwe informacje o obecności skazanych na zajęciach. Z wpisów wynikało, że byli na lekcji, podczas gdy w tych dniach nie opuszczali cel. Poza tym 17 procent skazanych bezprawnie otrzymywało z ZUS-u rentę rodzinną jako osoby uczące się - czytamy w "Rzeczpospolitej".

Informacyjna Agencja Radiowa (IAR)/"Rzeczpospolita"/kl/dabr

wiadomości
IAR
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)