"Po wyborach prezydenckich mieliśmy do czynienia z największą krytyką branży badania opinii publicznej po 1989 roku" - powiedział dziennikowi Janusz Durlik, prezes Organizacji Firm Badania Opinii i Rynku zrzeszającej największe ośrodki badawcze.
A nietrafionych wyników w tej kampanii nie brakowało - zauważa "Rzeczpospolita". W czerwcu 2010 roku na kilka dni przed wyborami niektóre badania sugerowały, że Bronisław Komorowski może wygrać już w pierwszej turze. Tymczasem zdobył aż o 10 punktów procentowych mniej. "W tej sytuacji OFBOR zdecydował się poddać niezależnej ocenie pracę ośrodków badania opinii" - mówi Janusz Durlik. Powołano zespół złożony z naukowców, który miał ocenić pracę firm sondażowych w czasie kampanii prezydenckiej i wyjaśnić przyczyny sporych rozbieżności między sondażami a ostatecznymi wynikami wyborów. Analizie poddano 39 sondaży CBOS, TNS OBOP, GfK Polonia, PBS/DGA i SMG/KRC.
Efekt to zaprezentowany wczoraj raport. Można w nim przeczytać, że wynik Jarosława Kaczyńskiego był w sondażach przedwyborczych niedoszacowywany, a Bronisława Komorowskiego - przeszacowywany. Działo się tak niezależnie od firmy sondażowej.
Łukasz Mazurkiewicz z OFBOR, który współpracował z zespołem ekspertów, zwraca uwagę na czynniki mogące negatywnie wpływać na trafność sondaży: rosnące oczekiwania co do tempa realizacji badania, traktowanie sondaży jako narzędzia walki politycznej i brak jasnych reguł tworzenia prognoz wyborczych na podstawie danych sondażowych.
Więcej na ten temat - w "Rzeczpospolitej".
Informacyjna Agencja Radiowa (IAR)/"Rzeczpospolita"/dabr