Leszek Czarnecki nie potwierdził też informacji "Rzeczpospolitej", że sporządził ponad 90 notatek operacyjnych, dotyczących między innymi kolegów z NZS-u i "Solidarności". Jak dodaje biznesmen, nikt nie miał przez niego rewizji, nikt nie był przesłuchiwany. Czarnecki zapewnił, że nie boi się spojrzeć kolegom w twarz, ponieważ ci o wszystkim wiedzieli. W 1982 roku, po stanie wojennym, poinfomował kolegów, że podpisał zobowiązanie do współpracy z SB. Jak dodał: "Nie było to łatwe, ale przeżyłem to".
Z dokumentów ujawionych przez 'Rzeczpospolitą" wynika, że po 1982 roku biznesmen nie zerwał współpracy. Zapytany o to, Leszek Czarnecki zaprzeczył. Według niego potwierdzają to koledzy, którym rzekomo miał szkodzić. Czarnecki podejrzewa, że SB sfałszowała dokumenty w jego sprawie, i nie tylko jego.
"Reczpospolita" powołuje się na dokumenty, które znajdują się na mikrofilmach w Instytucie Pamięci Narodowej. Wynika z nich, że Leszek Czarnecki przez co najmniej sześć lat współpracował z PRL-owskimi służbami specjalnymi.
Czarnecki to trzeci na liście najbogatszych Polaków tygodnika "Wprost", jest właścicielem między innymi Getin Holding, LC Corp.
"Rzeczpospolita"/IAR/mnr/dabr