Andrzej Seremet uważa, że ekshumacje wszystkich 96 ofiar katastrofy smoleńskiej są niezasadne. Dodaje jednak, że decyzje w tej sprawie będą podejmować prowadzący śledztwo.
Prokurator generalny w rozmowie z "Rzeczpospolitą" mówi, że ekshumacje, do których doszło do tej pory były konieczne po analizie dokumentacji, którą przesłała nam strona rosyjska. "Rodziny ofiar katastrofy podnosiły zarzuty dotyczące źle wykonanych sekcji, ale nie doszłoby do ekshumacji ciał, gdyby zarzuty nie miały odniesienia w dokumentach" - mówi Andrzej Seremet
Prokurator generalny dodaje, że materiały, jakie Polska otrzymała od strony rosyjskiej, wykazywały pewne braki i nieścisłości, nie można ich było przyjąć jako w pełni rzetelnych. Prokuratorzy zdecydowali o trzech ekshumacjach, żeby rozwiać wątpliwości.
Andrzej Seremet odpiera też zarzuty, które w ostatnich dniach spadłu na prokuraturę za powolne śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej, śmierci Madzi w Sosnowcu czy więzień CIA. Jego zdaniem, prokuratura pracuje zdecydowanie lepiej - śledztwa są prowadzone sprawniej, trwają krócej, jest więcej aktów oskarżenia i więcej wyroków skazujących. Niemal o jedną trzecią ubyło długotrwałych śledztw. Według prokuratora generalnego nastąpiła pewna zmiana podejścia do sposobu wykonywania obowiązków. Prokuratorzy pracują rzetelniej i mniej spraw sądy zwracają im do uzupełniania.
Wywiad z Andrzejem Seremetem - w "Rzeczpospolitej".
Informacyjna Agencja Radiowa (IAR)/"Rzeczpospolita"/kry/dyd
