W ubiegłym roku z Sił Powietrznych do rezerwy odeszło 132 specjalistów tak zwanej grupy inżynieryjno-lotniczej, w tym obsługa samolotów F-16, której wyszkolenie - za jedną osobę - kosztowało od pół miliona do miliona złotych. Wakaty sięgają tu 15 procent. W tym roku odchodzą kolejni - w trakcie wypowiedzenia jest 24 żołnierzy.
"Rzeczpospolita" wyjaśnia, że do grupy inżynieryjno-lotniczej należą żołnierze obsługujący i naprawiający maszyny, utrzymujący pas startowy. Dzięki nim piloci mogą latać.
Jeszcze gorzej jest z lotnikami: obecnie do pełnego stanu brakuje 23 procent. Żołnierze wracają do cywila, gdzie otrzymują znaczenie lepsze warunki pracy, zatrudniają ich głównie tanie linie lotnicze.
"Rzeczpospolita" dodaje, że MON od prawie dwóch lat próbuje zatrzymać kadrę. Stworzono cały pakiet dodatków motywacyjnych dla techników i lotników.
"Rzeczpospolita"/kry/lm