Pomysł Tuska zakłada poszerzenie zarządu krajowego z 15 do 35 osób. "Z automatu" do zarządu weszłoby 16 szefów regionów wybranych miesiąc temu. Pozostałe 19 osób to działacze, którzy zostaną wybrani w głosowaniu przez Krajową Radę Platformy. Dotąd rada wybierała cały zarząd w głosowaniu.
Członek władz PO mówi, że im większy zarząd, tym mniejsza jego moc decyzyjna i dodaje, że to nie służy partii. Inny rozmówcy zauważają też, że regionalni liderzy będą mieli mniejszość w 35-osobowym zarządzie.
Zdaniem rozmówców "Rzeczpospolitej" Donald Tusk obawia się, że po wewnętrznych wyborach większość wpływów w zarządzie miałby Grzegorz Schetyna. Współpracownicy sekretarza generalnego zostali bowiem liderami w połowie struktur PO, a to znacznie wzmocniło jego pozycję w partii.
Ale i na to Tusk ma pomysł. Szef rządu postanowił zlikwidować tę funkcję. Zamiast sekretarza generalnego, który dziś ma duży wpływ na układ list wyborczych, chce utworzyć techniczne stanowisko sekretarza-menedżera.
Więcej na ten temat - w "Rzeczpospolitej".
Informacyjna Agencja Radiowa (IAR)/"Rzeczpospolita"/kl/dabr