"Statystyki pokazują, że akcja głównego inspektora sanitarnego przyniosła efekty - ocenia dyrektor Biura Piotr Jabłoński. - Zakup jest utrudniony, a to przekłada się na mniejszą konsumpcję. Wiemy, że walka nie jest zakończona, a rynek przenosi się do podziemia".
Rynek dopalaczy od kilku tygodni rozwija spółka Cyberfire Plus z siedzibą w Pradze i 100-procentowo polskim kapitałem. Jak niedawno ujawniła "Rzeczpospolita", spółka formalnie sprzedaje dopalacze poza granicami kraju w liberalnych Czechach, tylko odbiór odbywa się w Polsce w tzw. punktach spedycyjnych.
Pomysłodawca dopalaczomatów twierdzi jednak, że usługa pobrania za przesyłkę nie jest według polskiego prawa sprzedażą, a przesyłki kurierskie nie mogą być kontrolowane. Pierwszy na informacje "Rzevczpopsolitej" zareagował InPost, właściciel paczkomatów. Dokonał zakupu kontrolowanego, zarejestrował go kamerą i zapowiada, że skieruje sprawę do prokuratury.
Pomysłodawców dopalaczomatów nic nie zniechęca. Ich zdaniem walka z nimi to wyrzucanie pieniędzy podatników w błoto. - Wysyłka jest realizowana na podstawie umowy z prywatną firmą kurierską i nadawana z Czech. W umowie jest zapis o dostarczeniu do wskazanych punktów spedycyjnych (m.in. paczkomatów). W paczkomacie odbywa się pobranie za przesyłkę - nie sprzedaż - mówi diler.
IAR/"Rzeczpospolta"/as/dyd