Pomysłodawcy projektu uważają, że jest to doraźne rozwiązanie, które ma na celu ochronę dzieci. W ich opinii, wchodząca 1 stycznia w życie, ustawa o chemicznej kastracji pedofilów nie będzie działać, ponieważ nie ma na nią środków. Czynnikiem prewencyjnym ma być natomiast strona internetowa, na której byłyby publikowane dane osób skazanych za gwałt na nieletnich, wraz z ich zdjęciami. Takie rozwiązanie funkcjonuje w Stanach Zjednoczonych.
Eksperci w tej sprawie są podzieleni. Były szef resortu sprawiedliwości, Zbigniew Ćwiąkalski uważa, że o ujawnieniu danych pedofilii powinien decydować sąd. Podobnego zdania jest Adam Bodnar z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
Więcej o projekcie i opiniach na jego temat w "Rzeczpospolitej".
"Rzeczpospolita"/IAR/lm/kry