Chcąc zrealizować ambitny plan budowy co najmniej trzech, a w przyszłości nawet dziesięciu elektrowni atomowych, rząd musiałby w tej chwili pogwałcić niezależność samorządów lokalnych, które nie chcą słyszeć o elektrowniach. Dekret w tej sprawie leży już podobno na biurku premiera, ale Berlusconi woli znaleźć kompromisowe rozwiązanie. Podsunął mu je bawiący w Rzymie premier Albanii Sali Berisha. Powiedział on, że jego kraj chciałby stać się "małym mocarstwem energetycznym" i chętnie udzieli gościny włoskim siłowniom. Berlusconi podchwycił natychmiast tę ofertę i zapowiedział, że Włochy zainteresowane są tymi ambicjami sąsiadów zza Adriatyku. Opozycja zarzuciła szefowi rządu, że chce zrobić z Albanii wysypisko włoskich śmieci.