"Minister będzie miał wpływ na formułowanie tych ocen i powoływanie sędziów-wizytatorów" - mówi Wojciech Buchajczuk z sądu rejonowego dla dzielnicy Warszawa - Śródmieście. Jego zdaniem sędziowie permanentnie sa poddawani kontroli. Wyroki są kierowane do sadów wyższej instancji, prowadzi się lustrację orzeczeń - tłumaczy Buchajczuk. "Podlegamy też ocenie mediów i społeczeństwa i my oceny nie unikamy, ale chodzi o formę" - dodaje sędzia.
Ministerstwo sprawiedliwości chce wystawiać oceny sędziom co cztery lata. W przypadku oceny negatywnej czy pozytywnej z zastrzeżeniem będzie to oznaczało - zdaniem protestujących sędziów - brak awansu przez kolejne lata pracy.
Środowisko sędziowskie protestuje również przeciwko zbyt niskim zarobkom. Od 15 lat sędziowie zarabiają na podobnym poziomie - około 5 tysięcy złotych. Ich zdaniem to zbyt mało w porównaniu do ilości spraw, które muszą codziennie rozstrzygać. Z wyliczeń Stowarzyszenia Iustitia wynika, że w 1995 roku do sądów wpynęło około 5 milionów spraw. Dziś jest ich 12 milionoów, a sędziów nie przybywa. Oznacza to - jak wyliczył Wojciech Buchajczuk - że liczba spraw zwrosła o 150 porcent, a sędziowie musza je rozpatrywac tymi samymi siłami w ramach tego samego wynagrodzenia.
Sędzia Wojciech Buchajczuk zapewnił, że forma protestu czyli dzień bez wokandy nie ma wpływu na bieżącą pracę sądów. Sędziowie nie wychodzą w tym czasie na salę rozpraw ale piszą zaległe sprawozdania czy uzasadnienia do wyroków.
Sędziowski protest będzie przeprowadzony również jutro. W piątek natomiast prokuratorzy znów zorganizują dzień bez przesłuchiwania świadków. Wcześniej tę formę protestu przeprowadzili we wtorek. Powodem tych protestów są niskie zarobki śledczych i zapowiedź rządu, że zatrudnienie w tej grupie zawodowej zostanie zredukowane o około 10 porcent.