Doradca prezydenta Tomasz Nałęcz uważa, że incydent z rosyjskojęzyczną tablicą na obelisku to prowokacja. W niedzielę na obelisku na granicy gmin Strzałkowo i Słupca w Wielkopolsce umieszczono tablicę w języku rosyjskim z napisem: ,,Tutaj spoczywa 8 tysięcy radzieckich czerwonoarmistów, brutalnie zamęczonych w Polskich obozach śmierci w latach 1919 - 1921." Podpisano: "rodacy w żałobie".
Tomasz Nałęcz, który był gościem Sygnałów Dnia w Programie Pierwszym Polskiego Radia, uważa, że to nieprawdziwe stwierdzenie. Jak podkreślił, w obozach jenieckich owszem ginęli ludzie, ale nie w wyniku zamęczenia. Prezydencki doradca dodał, że wersja o sowieckich ofiarach w polskich obozach jenieckich powstała pod koniec istnienia Związku Radzieckiego. Michaił Gorbaczow, decydując się wówczas na ujawnienie prawdy o Katyniu, szukał czegoś co ją zrównoważy.
Tomasz Nałęcz radzi by poczekać ze wskazywaniem odpowiedzialnych za umieszczenia tablicy na obelisku. Jego zdaniem, w tej sprawie należy poczekać na wyniki działań policji i innych służb. Doradca prezydenta wyraził nadzieję, że polskie śledztwo dostarczy dowodów w tej sprawie. Przyznał jednak, że zarówno w Rosji jak i w Polsce są osoby, którym nie na rękę jest pojednanie między tymi państwami.
Wczoraj zmieniono kwalifikację czynu w sprawie incydentu pod Strzałkowem. Teraz nie jest to wykroczenie a przestępstwo.
Informacyjna Agencja Radiowa