Minister obrony narodowej powtórzył, że decyzja o rozwiązaniu 36. specpułku była słuszna i dobrze przemyślana, choć trudna. Jak zaznaczył w Programie Pierwszym Polskiego Radia, nie było sensu utrzymywać pułku w obecnej postaci, gdyż nie miał on samolotów.
Tomasz Siemoniak przyznał, że objął dowodzenie resortem w trudnym momencie - po dymisji poprzednika i przed wyborami parlamentarnymi. Gość "Sygnałów Dnia" podkreślił, że zmiany w naszej armii są konieczne i będą dalej wdrażane. Jak mówił, wyzwaniami dla resortu obrony są między innymi problemy modernizacyjne oraz misja w Afganistanie.
Nowy szef MON mówił też o zasługach swojego poprzednika. Jak zaznaczył, to za rządów Bogdana Klicha przeprowadzono uzawodowienie armii i działania modernizacyjne, a także oraz wycofano polskich żołnierzy z Iraku.
Opublikowany 29 lipca raport komisji badającej przyczyny katastrofy smoleńskiej poskutkował wieloma zmianami w wojsku. Do dymisji podał się szef MON Bogdan Klich. Kilka dni po zapoznaniu się z dokumentem premier i minister Tomasz Siemoniak ogłosili, że zlikwidowany zostanie 36. specpułk. Odwołano wiceministra obrony Czesława Piątasa i przeniesiono do rezerwy kadrowej 13 oficerów - w tym trzech generałów.
Informacyjna Agencja Radiowa