Profesor Kieres powiedział IAR, że chce orzekać w Trybunale, lecz co do zasady byłoby lepiej, gdyby cały proces był mniej upolityczniony. Wyjaśnił, że ma na myśli zgłaszanie kandydatów przez posłów - tak jest obecnie - podczas gdy mogłyby ich wyłaniać środowiska akademickie czy organizacje pozarządowe. Sejm - a więc politycy - wybieraliby wtedy spośród na przykład dwóch przedstawionych im kandydatów.
W przekonaniu Leona Kieresa, sędzia sądu każdej instancji powinien pamiętać o "duchu praw", a nie tylko sztywno trzymać się suchych przepisów. "Ducha praw" zdefiniował jako "poczucie sprawiedliwości". Zapowiedział, że jako sędzia Trybunału Konstytucyjnego - jeśli zostanie do niego wybrany - będzie się kierował właśnie "duchem praw". Zaznaczył, że litera prawa jest dla niego oczywiście także bardzo ważna.
Profesor Leon Kieres kierował Instytutem Pamięci Narodowej w latach 2000-2005. Od 2007 do 2011 roku zasiadał w Senacie z ramienia Platformy Obywatelskiej. W ostatnich wyborach bezskutecznie ubiegał się o mandat.
Kilka dni temu, na otwartym spotkaniu w Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka w Warszawie poświęconym kandydowaniu do Trybunału Konstytucyjnego, przedstawił się jako praktykujący katolik, w pewnym sensie nawet "fundamentalista", "chcący w każdym widzieć dobro", widzący podstawową wartość w demokracji i wolności. Pytany o to, jak by orzekał w konkretnych sprawach, na przykład gdyby Trybunał rozpatrywał ustawę o związkach partnerskich, uchylił się od odpowiedzi tłumacząc, że ujawnienie zawczasu prywatnego poglądu wykluczyłoby go z orzekania w tej sprawie. Dodał jednak, że jego córka żyje w takim związku.
Opowiedział się też za "pewną kontrolą sędziów", którzy są nieusuwalni, ale powinni być absolutnie nieskazitelni i reprezentować najwyższe standardy. Są jednak tylko ludźmi.
Informacyjna Agencja Radiowa
