Generał Ratko Mladić jest oskarżony przez Międzynarodowy Trybunał Karny do spraw byłej Jugosławii o zbrodnie przeciwko ludzkości. Wojskowy lider bośniackich Serbów miał być jednym z odpowiedzialnych za trwające ponad 3 lata oblężenie Sarajewa oraz za masakrę 8 tysięcy bośniackich muzułmanów w Srebrenicy.
Pierwsze po czwartkowym aresztowaniu Mladicia przesłuchanie przed sądem w Belgradzie zostało przerwane, bo oskarżony źle się poczuł. Jego prawnik Milosz Saljić zapowiada, że właśnie ze względu na stan zdrowia złoży odwołanie od decyzji o ekstradycji. "Zażądaliśmy kardiologa, psychiatry, neurologa, gastroenterologa i ortopedy. Chcemy, by lekarze zbadali go i pomogli mu w problemach ze słuchem, z widzeniem, a także z chodzeniem" - powiedział Saljić.
Tymczasem w Belgradzie trwa wielkie sprzątanie po wczorajszej burzliwej manifestacji siedmiu tysięcy zwolenników Mladicia w centrum miasta. Mieszkańcy serbskiej stolicy są w większości niezadowoleni z demonstracji. "Ci ludzie chcieli oczywiście wyrazić swoje oburzenie, ale myślę, że zamieszki do których doszło, były niepotrzebne" - mówi mieszkaniec Belgradu Slobodan. "Rozumiem ich intencje, ale nie można z tego powodu niszczyć miasta, które przez tyle lat odbudowywaliśmy" - dodaje Milutin.
Syn Mladicia, Darko, który widział się ze swoim ojcem w areszcie, mówi, że generał zaprzecza, jakoby miał cokolwiek wspólnego z masakrą w Srebrenicy.
