Przez kilka godzin w centrum Aten trwała regularna bitwa między młodymi ludźmi a policją. Funkcjonariusze zdołali nie dopuścić do zajęcia przez protestujących budynku parlamentu i wyparli ich na pobliski plac. Tam manifestanci zniszczyli resztki sklepów, jakie ostały się po ostatnich demonstracjach. Właściciele sklepów są zrozpaczeni. "W demokracji jest wiele innych sposobów, by powiedzieć, co się myśli. Niekoniecznie trzeba palić własność innych ludzi" - mówił BBC sklepikarz, który już drugi raz padł ofiarą ataków.
"Jako premier chcę podkreślić, że nie pozwolę, by krajem zawładnęła anarchia. Całkowicie potępiam wykorzystywanie tego typu incydentów do takich występków przeciw prawu" - oświadczył tymczasem grecki premier Kostas Karamanlis. Opozycyjni socjaliści zażądali dymisji greckiego rządu.