Rano w kopalni prawie 800 metrów pod ziemią zapalił się metan, w rejonie zagrożenia było 21 górników. Rzecznik kopalni Zenon Kubista poinformował, że miejsce jest nadal sprawdzane przez ratowników - sprawdzane są wszystkie wyrobiska oraz ściana, gdzie wydarzył się wypadek. Robiona jest analiza stanu powietrza w tych wyrobiskach.
Życiu poszkodowanych górników nie zagraża niebezpieczeństwo. Zostali przewiezieni do Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowiach Śląskich. Trafili tam z drugim stopniem oparzenia ciała, głównie rąk i nóg. Górnicy pozostaną tam przez kilka tygodni.
Najprawdopodobniej w przyszłym tygodniu zbierze się zespół do spraw tąpnięć, który zadecyduje, czy niebezpieczny rejon zostanie wyłączony z wydobycia. Ponad tydzień temu po silnym wstrząsie i tąpnięciu zostało tam rannych pięciu górników.