Prezydent mówił dziennikarzom, że w czasie wspólnego lotu premier z nim nie rozmawiał, ani nawet nie podziękował za przysługę. Szef gabinetu politycznego premiera Sławomir Nowak powiedział tymczasem, że atmosfera w podróży była dobra. "Pan premier bardzo grzecznie się przywitał, wszyscy wstaliśmy jak pan prezydent wszedł do samolotu" - opowiadał Nowak. "Atmosfera była sympatyczna, zostawiliśmy panu prezydentowi najlepszy salonik, a potem przy wyjściu obaj panowie zamienili kilka zdań" - dodał minister. Jak powiedział, użyczenie miejsca w samolocie było bardzo miłe ze strony prezydenta, ale takie zachowanie powinno być normą. Nowak zadeklarował, że w razie podobnych kłopotów prezydenta, premier z pewnością wysłałby po Lecha Kaczyńskiego drugi samolot.
Teraz prezydent i premier siedzą obok siebie na sali obrad i uczestniczą w debacie na temat Traktatu Lizbońskiego. Później przewidziana jest dyskusja o pakiecie klimatycznym. Wraz z Lechem Kaczyńskim i Donaldem Tuskiem do Brukseli przylecieli też ministrowie finansów i spraw zagranicznych.