Paraliż ogarnia stopniowo całą służbę zdrowia. Nie tylko dlatego, że brakuje 1 200 lekarzy. Coraz bardziej zmęczeni są lekarze, którzy nie złożyli wypowiedzeń i już drugi dzień pracują non stop, aby zastąpić kolegów i pomóc chorym. Ci, którzy pozostali na swoich stanowiskach, odmawiają pełnienia nocnych dyżurów. Ale nie mają wyjścia.
W większości słowackich szpitali przyjmowane są tylko nagłe przypadki. Odkłada się planowane zabiegi. Zamknięto całe oddziały szpitali wojewódzkich w Żylinie, Bratysławie, Preszovie i Bańskiej Bystrzycy. Krytyczna jest sytuacja w Trnavie i Nitrze.
Związkowcy domagają się wznowienia negocjacji z rządem. Ale porozumienie nie jest łatwe. Szef związkowców Marian Kollar zarzuca rządowi, że prócz żądań płacowych nie spełnił wielu postulatów lekarzy m.in zwiększenia nakładów na ochronę zdrowia i wstrzymania prywatyzacji szpitali. Słowacka opozycja żąda dymisji ministra Ivana Uhliarika.