Jeden z nich przytrafił się premierowi Robertowi Fico, który głosował w Bratysławie. Okazało się, że w kopercie, którą otrzymała od członków komisji wyborczej jego żona Svetalana, zabrakło akurat karty jego lewicowej partii Smer. Na dodatek przed lokalem premiera powitała grupa aktywistów z transparentami "Nie chcemy skorumpowanego rządu ". Słowacka Agencja Prasowa pisze o wielu incydentach na wschodzie kraju. Według jej doniesień, aktywiści rządzącej koalicji kupują za butelki z winem i kilka euro głosy najuboższych Romów.
Do poważnego incydentu doszło w Komarnie przy granicy z Węgrami. Nad ranem nieznani sprawcy uszkodzili pomnik, który na granicznym moście na Dunaju postawiła 4 czerwca koalicyjna, nacjonalistyczna Słowacka Partia Narodowa. Pomnik miał przypominać Węgrom, że wkraczają na ziemie, które od wieków należą do Słowacji. Policja ujawniła nagranie z kamery przemysłowej, na którym widać, jak pod pomnik podjeżdża mercedes z naklejonymi, fałszywymi znakami rejestracyjnymi. Następnie jeden z pasażerów samochodu rozbija pomnik ogromnym młotem. Politycy opozycji uznali incydent za prowokację nacjonalistów, którzy podsycają słowacko-węgierskie napięcia narodowościowe.