Szef Słowackiej Izby Lekarskiej Milan Dragula skrytykował rząd przed kamerami telewizji publicznej twierdząc, że koszty wprowadzenia stanu wyjątkowego będą prawdopodobnie wyższe niż koszty zwiększenia płac. Dragula uznał, że minister zdrowia nie był w stanie zapobiec narastającej fali protestów i zażądał jego dymisji. Zdaniem Milana Draguli rząd niepotrzebnie grozi lekarzom likwidacją oddziałów i szpitali, ponieważ takie rozwiązanie uderzy przede wszystkim w pacjentów.
Marian Kollar, szef lekarskich związków zawodowych, oświadczył, że jest skłonny wznowić negocjacje z ministerstwem, które zerwała strona rządowa. Jutro do protestu lekarzy ma przyłączyć się słowacka Unia Lekarzy Specjalistów.
Tymczasem szef resortu zdrowia Ivan Uhliarik twierdzi, że jedna trzecia z niemal dwóch i pół tysiąca protestujących lekarzy wróciła już do pracy. Lekarze są wzywani na indywidualne rozmowy z dyrektorami szpitali, którzy grożą im procesami karnymi. Jednak sytuacja w placówkach zdrowia jest nadal krytyczna. Dziś rząd ma podjąć decyzję o likwidacji wielu oddziałów, zwłaszcza w szpitalach przy granicy z Polską i w słowackiej stolicy.
Informacyjna Agencja Radiowa
