Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Smoleńsk-Błasik-obecność w kokpicie

0
Podziel się:

Wojskowi śledczy nie chcą komentować doniesień prasowych, jakoby eksperci z krakowskiego Instytutu Shena ustalili, że słowa z kokpitu Tupolewa - do tej pory przypisywane generałowi Andrzejowi Błasikowi - nie zostały wypowiedziane przez niego. Dzisiejsza "Rzeczpospolita" podała, że słowa te wypowiedział drugi pilot. Rzecznik Naczelnej Prokuratury Wojskowej pułkownik Zbigniew Rzepa nie chciał odnieść się do takiego stwierdzenia. Odesłał do konferencji prasowej, która ma się odbyć w najbliższy poniedziałek, a na której zostaną upublicznione wyniki ekspertyzy fonoskopijnej, jaka śledczy zamówili w krakowskim instytucie.

Pułkownik Rzepa powiedział jedynie, że ekspertyza będzie zapisem tego, co działo się w kabinie Tu-154M przed katastrofą. "To będzie taki stenogram, jak te opracowane wcześniej przez rosyjską komisję MAK i polską pod przewodnictwem ministra Jerzego Millera" - wytłumaczył rzecznik Naczelnej Prokuratury Wojskowej. Dodał, że wcześniejsze ekspertyzy nie były robione pod kątem potrzeb prokuratorów prowadzących śledztwo smoleńskie, stąd uznano, że potrzebna jest jeszcze jedna, bardziej szczegółowa opinia.
"Rzeczpospolita" w swojej publikacji twierdzi, że ustalenia krakowskich biegłych podważają jedną z ważnieszych tez, jaką dotychczas formułowały zarówno rosyjska, jak i polska komisja badające przyczyny katastrofy. Obie instytucje słowa z kokpitu przypisywały generałowi Błasikowi i mówiły, że odczytywał dane z urządzeń w samolocie. Sugerowały też, że obecność Dowódcy Sił Powietrznych w kabinie nie pozostawała obojętna dla załogi.
Zdaniem szefa Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych pułkownika Edmunda Klicha, doniesienia prasowe mówiące, że w kokpicie odzywał się drugi pilot, a nie generał Błasik, jeszcze niczego nie dowodzą. Były polski akredytowany przy MAK przypomniał, że Andrzej Błasik w kabinie był, bo ustalili to Rosjanie w czasie sekcji zwłok i miejsca, w jakim znaleziono ciało generała.
Dla Edmunda Klicha odkrycie, że to nie generał Błasik odczytywał wysokość z urządzeń pokładowych - jeśli oczywiście potwierdzą się doniesienia gazety - nie dziwią, ponieważ dotychczasowe stenogramy były odczytywane "na ucho", a krakowscy biegli zrobili je posługując się nowoczesnym sprzętem.
Były akredytowany przy rosyjskiej komisji MAK przypomniał też, że podstawą wcześniejszego uznania, iż słowa w kokpicie wypowiadał generał Błasik, było rozpoznanie w Moskwie jeszcze w 2010 roku głosu generała przez jego znajomego. Edmund Klich zaznaczył również, że osobiście wielokrotnie radził, żeby z ostatecznym przypisaniem danych słów generałowi poczekać do ostatecznego odczytu nagrań z czarnych skrzynek.
Pułkownik Klich powiedział też, że jego zdaniem obecność Dowócy Sił Powietrznych w kabicie samolotu jednak miała wpływ na zachowanie załogi. "Jak moja żona stoi za mną, a ja piszę na komputerze, to nie czuję się dobrze, komfortowo" - mówił szef Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych.
Edmund Klich pytany o ewentualne wzmowienie prac przez polską komisję powiedział, że dziś nie ma takich podstaw. "Trzeba przeanalizować całą ekspertyzę, jaką krakowscy biegli zrobili dla prokuratury wojskowej" - wyjaśnił Edmund Klich.

IAR

wiadomości
IAR
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)