Działacze "Solidarności" złożą skargę ponieważ chcą walczyć z patologiami na rynku pracy - wyjaśniał rzecznik związku Marek Lewandowski. Według niego, nasze regulacje dotyczące umów czasowych są niezgodne z duchem europejskiej dyrektywy z 1999 roku, której celem było ograniczenie takich umów. Chodzi między innymi przepis na podstawie którego pracodawca może zatrudniać pracownika na czas określony tylko dwa razy z rzędu, a trzecia umowa z mocy prawa staje się umową na czas nieokreślony.
Marek Lewandowski tłumaczył też, że związek domaga się też, by przepisami dotyczącymi umów czasowych objąć umowy - zlecenia i umowy o dzieło, czyli tak zwane umowy śmieciowe. Zdaniem związkowca, tego typu umowy nie dają poczucia stabilizacji pracownikom i na przykład młodzi ludzie nie mogą wziąć kredytu mieszkaniowego. Zarazem - zdaniem związkowców - zatrudnieni na czas określony wykonują pracę na gorszych warunkach, bo nie dostają świadectw pracy i nie są później w stanie udokumentować swojego doświadczenia zawodowego.Obecnie w Polsce zatrudnionych na stałe jest zaledwie połowa pracowników.
Jednak zdaniem ekonomisty Andrzeja Sadowskiego z Centrum imienia Adama Smitha, pomysł związkowców jest nie do końca uzasadniony. W Polsce - wyjaśniał - konstytucja gwarantuje wolność zawierania umów i swobodę umów.
Ponadto - według eksperta - problem nie tkwi w konstrukcji umów lecz w złym systemie podatkowym. Jak wyjaśnił - praca w Polsce jest zbyt mocno opodatkowana, podobnie jak alkohol czy paliwo. Tym samym pracodawcy muszą wręcz płacić akcyzę a nie tylko podatek od pracownika.
Zdaniem eksperta, jeżeli koszty pracy nie zostaną obniżone, to pracodawcy ciągle będą szukali różnych sposobów, by zatrudniać pracowników na innych zasadach niż umowa na czas nieokreślony.
Związkowcy liczą na przychylność Komisji Europejskiej, która jeśli podzieli zdanie Solidarności może nakazać Polsce zmianę prawa.
Informacyjna Agencja Radiowa
