Jeszcze kilka godzin potrwa dogaszanie wieży Kościoła świętego Wojciecha w Białymstoku. Wieża zapaliła się, a następnie zawaliła. Nikt nie ucierpiał.
Wcześniej ewakuowano wiernych uczestniczących we mszy. Gaszenie pożaru było utrudnione - mówi IAR rzecznik Komendanta Głównego Państwowej Straży Pożarnej, Paweł Frątczak. Działania mogły być prowadzone tylko z zewnątrz. Wieża kościoła miała wysokość 40 metrów, tymczasem zasięg drabiny najwyższego wozu strażackiego w Białymstoku - tylko 37.
Paweł Frątczak podkreśla, że gaszenie utrudniała też drewniana konstrukcja wieży. Pożar rozprzestrzeniał się bardzo szybko, a dodatkową trudnością jest blacha lub dachówka, która pokrywa wieżę. Uniemożliwia ona skuteczne dotarcie strumieniami wody do konstrukcji objętej pożarem.
Początkowo wydawało się, że pożar został szybko opanowany. Spaliły się schody na wieżę. Później jednak okazało się, że jest jeszcze jedno źródło ognia.
Pożar gasi 15 jednostek straży pożarnej. Z Warszawy dotarł do Białegostoku specjalny podnośnik, który umożliwi strażakom dostanie się do wyższych partii kościoła.
IAR
