Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

SUMA Sejm - komisja obrony - raport Millera

0
Podziel się:

Ponad trzy godziny członkowie sejmowej komisji obrony przepytywali szefa MSWiA Jerzego Millera i ekspertów z komisji, która badała przyczyny katastrofy smoleńskiej.

Raport komisji Jerzego Millera spotkał się z gwałtownymi reakcjami części posłów. Antoni Macierewicz zarzucił szefowi MSWIA, że w raporcie na temat przyczyn katastrofy smoleńskiej przemilczał kwestie własnej odpowiedzialności. Poseł PiS zwrócił uwagę, że ministrowi spraw wewnętrznych podlega Biuro Ochrony Rządu. "Jest pan sędzią we własnej sprawie"- mówił Antoni Macierewicz. Poseł podkreślił, że komisja Jerzego Millera wiele miejsca w raporcie poświęciła zarzutom pod adresem sił powietrznych, szczególnie 36. specpułku, nie pisząc o odpowiedzialności BOR.
Według posłanki Prawa i Sprawiedliwości Elżbiety Kruk, na temat katastrofy z 10 kwietnia 2010 roku jest wiele pytań, na które nie znaleziono rzetelnej odpowiedzi, a polscy eksperci uznali wersję Rosjan. Według Kruk, stwierdzenia, które komisja Millera wzięła za pewnik, wcale oczywistością nie są. Jak mówiła, nie wiadomo na przykład, czy wszystkie osoby, które leciały TU 154M poniosły śmierć na miejscu i czy w miejscu katastrofy poszukiwano żywych. Dodała też, że żaden z ekspertów nie widział kokpitu.
Jej zdaniem, niepełna wiedza jest wynikiem niedostatecznego zaangażowania władz Polski w wyjaśnienie sprawy.
Poseł PiS Ludwik Dorn zaproponował, aby tą sprawą zajął się Sejm VII kadencji. Złożył w tej sprawie projekt opinii, który ma zostać poddany pod głosowanie. Zaznaczył, że to niekoniecznie musi być powołana komisja śledcza. Można też przyjąć rozwiązanie stosowane w Bundestagu, aby komisja obrony narodowej miała uprawnienia śledcze.
Według posła Pawła Suskiego z Platformy Obywatelskiej, należy zastanowić się, czy 10 kwietnia nie wywierano na załogę presji pośredniej, czyli czy piloci, na przykład poprzez samą obecność dowódcy, czyli generała Błasika, w kokpicie, nie czuli się zobowiązani do lądowania w Smoleńsku. Paweł Suski dodał, że raport komisji Millera powstał w bardzo krótkim, o ile nie za krótkim czasie. W opinii posła PO jest on, mimo pośpiechu, w jakim go stworzono, bardzo dokładny.
Jerzy Miller, który kierował pracami komisji powtórzył, że do tragedii z 10 kwietnia 2010 roku doszło w wyniku splotu wielu okoliczności. Zaznaczył, że załoga w tym dniu i z tymi zdolnościami - mimo podjęcia słusznej decyzji o odejściu na drugi krąg - nie mogła bezpiecznie wylądować. Jak mówił, załodze zabrakło działań bezwarunkowych, wynikających z regularnych, prawidłowych szkoleń. Według ministra, przy takich warunkach pogodowych jak 10 kwietnia 2010 roku, tylko ścisła współpraca z wieżą kontrolną i bardzo dobre wyszkolenie mogły gwarnatować prawidłowe wykonanie decyzji. Szef MSWiA powtórzył, że do katastrofy przyczyniły się też mylne komunikaty przekazywane załodze przez kontrolerów w Smoleńsku.
Minister Miller w trakcie odpowiedzi na pytania posłów zaznaczył, że mimo istniejących niejasności co do okoliczności i przyczyn katastrofy smoleńskiej, decyzja o publikacji raportu była słuszna. Szef MSWiA podkreślił również, że jeśli będzie taka potrzeba, to w każdej chwili można uzupełnić ustalenia ekspertów komisji.
Minister spraw wewnętrznych zapewniał też, że BOR nie zaniedbał żadnych czynności podczas lotu prezydenta do Smoleńska 10 kwietnia 2010 roku. Opozycja zarzuca tej służbie niedostateczną ochronę prezydenta i niesprawdzenie lotniska w Smoleńsku.
Jerzy Miller powiedział, że BOR nie odpowiada za przeloty VIP-ów, tylko za ich ochronę fizyczną. Zadaniem Biura jest bezpieczne przywiezienie z miejsca zamieszkania, pracy bądź pobytu na lotnisko. Po lądowaniu BOR ma zapewnić bezpieczeństwo odjazdu od samolotu do miejsca, w które się udaje osoba chroniona. Ten obowiązek zazwyczaj spoczywa na gospodarzu wizyty. Jerzy Miller mówił też, że w przypadku lądowania na lotnisku zapasowym, BOR ma zapewnić bezpieczeństwo VIP-ów na tym lotnisku. Jak podkreślał, BOR nie mógł tam przybyć dzień wcześniej, bo właśnie z tego powodu jego funkcjonariusze musieli być na pokładzie Tupolewa. Miller dodał, że 7 i 10 kwietnia warunki ochrony i podział ról BOR na lotnisku Siewiernyj były identyczne.
Na część szczegółowych pytań posłów odpowiadali też eksperci komisji Jerzego Millera. Kwestię obecności w kokpicie Tupolewa generała Błasika po raz kolejny drobiazgowo opisał parlamentarzystom pułkownik Olaf Truszczyński.
Wojskowy tłumaczył, że choć zgodnie z zasadami w kabinie przed ladowaniem nie powinno być nikogo postronnego, to obecność Błasika w kokpicie nie wywarła bezpośredniego wpływu na decyzje załogi.
Z kolei Maciej Lasek odniósł się do pytań o rzekome dwie emocjonalne rozmowy, czy wręcz kłótnie, do jakich miało dojść między generałem Błasikiem a dowódcą samolotu Arkadiuszem Protasiukiem. Ekspert komisji podkreślił, że z dowodów, jakimi dysponowała komisja, do takiej rozmowy nie mogło dojść przed wylotem do Smoleńska. Według Laska, jedynym polem do hipotetycznej dyskusji, mogły być warunki pogodowe na smoleńskim lotnisku.
W trakcie posiedzenia komisji na pytania posłów odpowiadał również dowodca Sił Powietrznych generał Lech Majewski. Zastąpił on na tym stanowisku tragicznie zmarłego w katastrofie generała Błasika. Generał Majewski zapewnił posłów, że od razu po objęciu stanowiska rozpoczął kontrolę stanu wyszkolenia pilotów i nakazał wdrożyć odpowiednie przepisy mające poprawić bezpieczeństwo lotów z vipami. Chodziło głównie o jednoznaczną interpretację zadań i odpowiedzialności za wydawane polecenia.
Opublikowany w miniony piątek raport komisji Millera w części dotyczącej zaleceń na przyszłość najwięcej uwagi poświęca sytuacji w 36.specpułku, który odpowiada za przewożenie osób pełniocych najważniejsze funkcje w państwie. Dwa dni temu odbyło się na ten temat spotkanie w Siłach Powietrznych z członkami komisji Jerzego Millera.

wiadomości
IAR
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)