Prom "Jan Heweliusz" zatonął na Morzu Bałtyckim u wybrzeży niemieckiej wyspy Rugia, 14 stycznia 1993 roku. Na pokładzie jednostki znajdowały się 64 osoby. Zginęło 55 osób. Niemieckie i duńskie służby ratownicze uratowały 9 członków załogi. Nie odnaleziono 10 ciał.
Katastrofa była jedną z największych w dziejach polskiej żeglugi handlowej. Wydarzyła się podczas sztormu o sile 12 stopni w skali Beauforta. Mimo że większość osób znajdujących się na pokładzie przeżyła przewrócenie się promu, znaczna część z nich zginęła z zimna, potęgowanego przez silny wiatr i wysokie fale, zalewające wnętrze tratw ratowniczych.
Przyczyny zatonięcia promu badały przez sześć lat Izby Morskie w Szczecinie i Gdyni. Ostatecznie Odwoławcza Izba Morska w Gdyni orzekła, że prom był w złym stanie technicznym, jednak nie dopatrzyła się związku między stanem jednostki, a katastrofą. Uznała w związku z tym, że armator promu - spółka Euroafrica - jest niewinny. Izba Morska orzekła też, że jedną z przyczyn tragedii były błędy popełnione przez dowodzącego promem kapitana, który zginął w katastrofie. Orzeczenie zaskarżyło 11 instytucji i osób, w tym wdowa po kapitanie.
Sprawa została skierowana do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu, który w 2005 roku uznał, że
Izby Morskie w Szczecinie i Gdyni nie rozpatrzyły sprawy zatonięcia promu w sposób bezstronny.
Trybunał
przyznał odszkodowania za straty moralne
wszystkim
krewny
m
i członk
om
rodzin ofiar katastrofy promu.