Szef syryjskiej dyplomacji Dżihad Makdissi zapewniał na konferencji prasowej, że armia rządowa nie przeprowadziła ataku na niewinnych cywilów. - To nie była masakra - stwierdził.
W ataku syryjskich sił powietrznych na Tremseh w prowincji Hama zginęło około 220 osób. Jest to najbardziej krwawy atak przeprowadzony przez wojska rządowe od początku konfliktu w Syrii.
Syryjscy opozycjoniści twierdzą, że do masakry doszło, gdy siły rządowe próbowały odbić wioskę, przejętą wcześniej przez opozycyjne bojówki. Wioska Tremseh miała zostać otoczona przez wojsko i przez wiele godzin ostrzeliwana z czołgów i śmigłowców. Wierne syryjskim władzom bojówki miały następnie wejść do wioski i dokonywać egzekucji mieszkańców, którzy próbowali uciekać. Wiele domów zostało spalonych.
Ocenia się, że od początku konfliktu w Syrii zginęło co najmniej 17 tysięcy osób. Międzynarodowe wysiłki w celu zakończenia przemocy nie przyniosły na razie rezultatu. Pojutrze wysłannik ONZ i Ligi Arabskiej Kofi Annan będzie rozmawiał z prezydentem Rosji Władimirem Putinem. Rosja jest obecnie najważniejszym sojusznikiem syryjskiego prezydenta Baszara al-Assada.
Informacyjna Agencja Radiowa