Setki żołnierzy zostały rozlokowane w stolicy Tajlandii - Bangkoku. Wojskowi mają uniemożliwić antyrządowy wiec przed wejściem do biznesowej dzielnicy miasta.
Protest _ czerwonych koszul _, czyli zwolenników byłego premiera kraju - Thaksina Shinawatry, trwa już piąty tydzień. Demonstranci chcą ustąpienia obecnego rządu i rozpisania nowych wyborów parlamentarnych.
Dzisiaj mieli zamiar wejść do dzielnicy Bangkoku, gdzie znajdują się największe centra handlowe. Zmienili jednak swoje zamiary, gdy na ulice miasta sprowadzono żołnierzy z ostrą bronią.
Rząd twierdzi, że wojsko nie zostało rozmieszczone, by zaatakować protestujących. Żołnierze mają jedynie nie dopuścić do wtargnięcia demonstrantów do finansowej dzielnicy miasta. Patrole wojskowe można było zobaczyć dziś w słynnej dzielnicy czerwonych latarni Patpong czy na drogach wokół siedziby Bangkok Banku.
10 kwietnia doszło do krwawych starć w Tajlandii, gdy demonstranci zajęli budynek telewizji. Premier Abhisit Vejjajiva postanowił zaprowadzić porządek z pomocą wojska. W zamieszkach zginęły 24 osoby, a około 800 zostało rannych.
Kryzys polityczny w Tajlandii trwa od lat ( http://www.money.pl/u/money_chart/graphchart_ns.php?ds=-1%20year&de=today&sdx=0&i=&ty=1&s%5B0%5D=inflacja&fg=1&w=450&h=200&cm=0 Inflacja ) Źródło: Money.pl na podstawie danych GUS