24 osoby ranne, w tym trzy ciężko - taki jest najnowszy bilans zamachu w centrum Tel Awiwu w Izraelu. Informuje o tym specjalny wysłannik Polskiego Radia.
Przed południem czasu warszawskiego bomba eksplodowała w autobusie w centrum miasta. Policja poszukuje zamachowców, a do ataku przyznało się palestyńskie ugrupowanie Hamas, które od tygodnia prowadzi wymianę ognia z Izraelem w Strefie Gazy.
Bomba w autobusie eksplodowała w rejonie rządowych i wojskowych budynków w Tel Awiwie. Według pierwszych doniesień, zamachowiec zostawił w autobusie torbę z ładunkiem wybuchowym i uciekł. Policja podejrzewa jednak, że napastnik nie musiał działać sam. "Wiemy, że z tego miejsca uciekł co najmniej jeden podejrzany, najprawdopodobniej odjechał samochodem. Od momentu zamachu wzmocniliśmy środki bezpieczeństwa w Tel Awiwie, by zapobiec kolejnym atakom" - mówi Polskiemu Radiu rzecznik izraelskiej policji Micky Rosenfeld. Miejsce wypadku znajduje się w centrum Tel Awiwu dlatego policja szybko usunęła wrak autobusu.
Zamach był pierwszym tego typu atakiem w Tel Awiwie od sześciu lat. Mieszkańcy przyznają, że obawiają się o własne bezpieczeństwo. "To przypomniało mi podobny straszny zamach 17 lat temu. Miałem wtedy 14 lat i byłem w szkole. Wtedy eksplodował autobus linii numer 5" - mówi Hagaj, nauczyciel muzyki, pracujący w okolicy w której doszło do zamachu.
IAR
