Trybunał uznał jednak, że ustawy są źle napisane, dlatego, jak mówi profesor Michał Kulesza - pełnomocnik strony skarżącej, sędziowie będą domagać się zmian. Trybunał zauważył, że ustawy są konfliktogenne, a świadczy o tym chociażby liczba skarg, jaka trafia do Trybunału. Trybunał wyśle do Sejmu wniosek, aby posłowie zajęli się nowelizacją ustaw.
Poseł Andrzej Dera, który reprezentował Sejm, już teraz widzi, co należałoby poprawić w obowiązujących przepisach. Jego zdaniem należałoby przede wszystkim zwracać większa uwagę na to, czego chcą obywatele tak, aby władza służyła ludziom. Wokół tego można zbudować całą procedurę zmiany granic jednostek samorządowych.
W czasie rozprawy pojawiły się też propozycje, aby decyzje Rady Ministrów można było zaskarżać do sądu administracyjnego. Naczelnik Wydziału Struktury Administracji Publicznej MSWiA Adam Misiuwianiec sceptycznie podchodzi do tego pomysłu. Zauważa, że sądy nie mogą oceniać decyzji rządu. Jednak można pomyśleć nad kontrolowaniem prac jeszcze przed wydaniem rozporządzenia Rady Ministrów.
Wnioskodawcy uważali, że zapisy zaskarżonych ustaw są niezgodne z Konstytucją, ponieważ są niejasne i niejednoznaczne. Zdaniem skarżących nie ma żadnych wymagań, jakie musi spełnić gmina czy powiat, która chce zmienić granice. Uruchomienie tej procedury jest bardzo proste i nie wymaga spełnienia żadnych warunków. Tymczasem najczęściej mamy do czynienia z sytuacją, gdy duża gmina chce przejąć część terytorium i majątku gminy sąsiadującej.
Wnioskodawcy zwracali też uwagę, że gmina, której mają zostać odebrane ziemie, może tylko wydać opinię, która i tak nie jest wiążąca. Poza tym nie ma żadnej możliwości bronienia swojego interesu i przedstawienia swoich racji.
Z kolei Rada Ministrów może zupełnie dowolnie decydować o zmianie przebiegu granic administracyjnych. Nie ma też możliwości kontroli tej procedury, ani skierowania sprawy na drogę sądową.
Zdaniem wnioskodawców, zaskarżone przepisy wypaczają istotę samorządu terytorialnego.