Grzegorz Kosowski, przewodniczący związku podkreśla, że w takiej spółce jak LOT tego typu działania powinny być dobrze przemyślane. Jego zdaniem prezes firmy Sebastian Mikosz najpierw mówił o zwolnieniu 400 osób, a potem po wielodniowych negocjacjach zdecydował o wyrzuceniu z pracy dodatkowych 500 zatrudnionych. Szef związku powiedział, że firmą taką jak LOT "nie można się w ten sposób bawić". Przypomniał, że nie jest ona prywatną firmą prezesa Mikosza - tylko właścicielem tej spółki jest skarb państwa.
Protestujący domagają się przywrócenia do pracy zwolnionych liderów związkowych - Elwiry Niemiec i Grzegorza Kosowskiego. Jak zaznaczył sam Kosowski - zostali oni zwolnieni z naruszeniem prawa pracy. "Tymczasem ani ja ani koleżanka Elwira Niemiec nie mamy obowiązków pracowniczych, bo jesteśmy oddelegowani od pracy i w związku z tym w tym dniu wykonywaliśmy swoje obowiązki" - zaznaczył.
W Polskich Liniach Lotniczych prowadzony jest program restrukturyzacji, który ma ograniczyć koszty i wyprowadzić firmę z zapaści finansowej.