Gazeta przypomina, że dowództwo powołał Radosław Sikorski jeszcze jako minister obrony narodowej w rządzie PiS. Początkowo miało mieścić się w Bydgoszczy, ale ostatecznie trafiło do Warszawy, gdzie - jak się okazuje - nie ma dla niego miejsca. Według informacji gazety, oficerowie pracują w bardzo złych warunkach. W 20-metrowych pomieszczeniach przebywa 10 żołnierzy, którzy mogą korzystać tylko z dwóch komputerów i jednego telefonu.
"Trybuna" pisze, że nowy szef resortu obrony Bogdan Klich chce, aby dowództwo miało stałą siedzibę w jego rodzinnym Krakowie, więc żołnierze cały czas pracują w atmosferze oczekiwania na ostateczną decyzję kierownictwa ministerstwa.
IAR/T/łp/dj