W "Trybunie" czytamy, że ochrona Gudzowatego, jednego z najbardziej znanych polskich biznesmenów, przez kilka miesięcy nagrywała gości swojego szefa. Na krótko przed ostatnimi wyborami parlamentarnymi nagrania razem z dokumentacją dotyczącą zagrożenia życia Gudzowatego i jego syna, wybitnego fotografika Tomasza, ochroniarze złożyli w prokuraturze. Jednym z nagranych jest Adam Michnik - informuje dziennik.
Marek Barański pisze w "Trybunie", że Gudzowaty próbował zainteresować swoim problemem ABW. Chodziło o to, że bliżej nieznani oficerowie tajnych służb, z jakichś powodów, stali - zdaniem biznesmena - za kampanią zastraszania jego i jego rodziny groźbami zamachu na życie, a także dyskredytowania dobrego imienia jego firmy i jego osobiście.
Ostatnio za sprawę wzięła się warszawska prokuratura apelacyjna pod nadzorem prokuratury krajowej. Najnowszym, bardzo ważnym dowodem prześladowań Gudzowatego, mają być zeznania redaktora â?ľGazety Wyborczej". Adam Michnik, nieświadom nagrywania, miał się zwierzyć Aleksandrowi Gudzowatemu, że â?ľGazeta" podejmowała w przeszłości nieprzyjazne wobec niego kroki, bo była inspirowana przez oficerów wywiadu. "To zaiste wyznanie wielkiej wagi, godne szacunku. W końcu to przyznanie się: a) do kontaktów z oficerami tajnych służb, b) do ulegania ich inspiracjom, czyli przyznanie się do czegoś, o co akurat 'Gazety' nikt nigdy w życiu przecież nie podejrzewał" - pisze Marek Barański.
Trybuna/jędras