Specjaliści od problematyki medycznej, z którymi rozmawiali dziennikarze "Trybuny", uważają, że są bardziej palące potrzeby niż wspieranie jednego projektu medycznego. Mimo to profesor Religa jest przekonany o słuszności swojej decyzji. "Kontynuuję starania o ten program od wielu lat. Nie mam wyrzutów sumienia. Nie tylko nie mam, ale traktuję to jako swój obowiązek" - powiedział dziennikarzom "Trybuny" minister.
Innego zdania jest Adam Sandauer, szef Stowarzyszenia Pacjentów "Primum non nocere". W rozmowie z gazetą Sandauer poparł rozwój nauki w kraju, ale zauważył, że brakuje pieniędzy na poważniejsze projekty, niż stworzenie sztucznego serca. Według Sandauera w tym przypadku mogły decydować względy partyjno-rządowe, a nie merytoryczne.
Więcej na ten temat w "Trybunie".
"Trybuna"/mn/jędras
