Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Trybunał Konstytucyjny - traktat lizboński - odroczenie

0
Podziel się:

Trybunał Konstytucyjny wyda orzeczenie w sprawie zgodności Traktatu Lizbońskiego z polską konstytucją za dwa tygodnie - 24 listopada.

Dziś rozpatrywał wniosek, dotyczący tej kwestii, złożony przez grupę senatorów PiS. Wcześniej umorzył rozpatrywanie analogicznego wniosku posłów tej partii. Powodem umorzenia było demonstracyjne opuszczenie sali przez Antoniego Macierewicza. Reprezentujący wnioskodawców poseł, w ten sposób pokazał swoją niezgodę na odrzucenie jego dodatkowego wniosku dotyczącego tak zwanej ustawy kompetencyjnej. Ustawa została podpisana dwa tygodnie temu przez prezydenta Komorowskiego, ale dotychczas nie została ogłoszona. Ma też trzymiesięczne vacatio legis. Macierewicz twierdzi, że ustawa kompetencyjna upośledza polski parlament jeszcze bardziej, niż Traktat Lizboński, a poza tym jest nawet z tym traktatem sprzeczna.
Poseł stwierdził, że nie może przejść do porządku nad faktem, iż Trybunał nie chcąc zająć się ustawą kompetencyjną "akceptuje więc niejako fakt ugodzenia w polski parlamentaryzm u samych jego źródeł". Opuścił Trybunał, w rozmowie z dziennikarzami konsekwentnie unikając jednak słowa "protest".
W efekcie, sędziowie skupili się na wniosku senatorów reprezentowanych przez Piotra Andrzejewskiego. Podtrzymał on opinię, zawartą także we wniosku podpisanym przez Antoniego Macierewicza, że suwerenność Polski jest zagrożona. Argumentował, że gwarancje zawarte w Traktacie Lizbońskim i zabezpieczenia z polskiej ustawy kompetencyjnej nie dają pewności, iż w Brukseli nie zapadną decyzje podjęte wbrew interesom kraju i stanowisku polskiego parlamentu. Senator podkreślił, że byłyby to decyzje podjęte przez przedstawiciela władzy wykonawczej.
Ze strony sędziów Trybunału padło wtedy stwierdzenie, że "nie można zakładać, iż premier, a także prezydent, głosując w Radzie Europejskiej, działaliby wbrew interesom państwa polskiego.
Piotr Andrzejewski nie odpowiedział wprost, ale wskazał na inne zagrożenia. Zauważył, że unijne władze mogą na przykład pozostawić stanowisko polskiego parlamentu bez rozpoznania, gdyby posłowie, przygotowując je, przekroczyli wyznaczone terminy.
W rozmowie z IAR senator Andrzejewski zaprzeczył, jakoby bał się - z grupą parlamentarzystów, których reprezentuje - że premier czy prezydent, a także szef polskiej dyplomacji, w Brukseli "podniosą rękę za decyzją" godzącą w Polskę. Podkreślił, że "domniemuje ich dobrą wolę".

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)