Sangay Gyatso był jednym z buddyjskich mnichów, którzy informowali w kwietniu 2008 roku zagranicznych dziennikarzy o łamaniu praw człowieka w Tybecie. W obawie przed aresztowaniem przez władze chińskie uciekł ze swego klasztoru Labrang w regionie Amdo i przez ponad rok ukrywał się w górach w trudnych warunkach klimatycznych, pozbawiony odpowiedniego pożywienia i opieki medycznej. Mimo pomocy rodziny jego zdrowie pogorszyło się tak bardzo, iż nie można go było uratować. Ostatnie dni spędził w rodzinnym domu. Jak informuje komunikat tybetańskiej administracji na wychodźstwie, władze chińskie wiedząc o katastrofalnym stanie jego zdrowia nie zdecydowały się na aresztowanie mnicha, ale jednocześnie nie zapewniły mu pomocy medycznej czekając na jego śmierć. Oceniając sytuację Tybetańczyków w Tybecie, przedstawiciel władz na emigracji Thubten Samphel zauważa: "Nie ma poprawy sytuacji w Tybecie. Ta sytuacja jest ponura. Tybetańczycy są tam źle traktowani. Ich sytuacja jest bardzo smutna i nieszczęśliwa". Podczas
dławienia pokojowych protestów antychińskich, które przetoczyły się przez Tybet w marcu i kwietniu 2008 roku, śmierć poniosło ponad dwustu Tybetańczyków. Władze chińskie aresztowały wówczas ponad sześć tysięcy mieszkańców Tybetu.